Prymas robił zapiski najczęściej następnego dnia rano, ale pisał także w ciągu dnia. Pisał nie tylko o wydarzeniach dnia codziennego – spotkaniach, rozmowach, podróżach – ale także notował swoje refleksje, obserwacje, opinie. Dziennik Pro memoria jest więc niezwykle cennym świadectwem życia kard. Stefana Wyszyńskiego, ale także źródłem informacji o Kościele i Polsce z lat 1948-1981.
Od 2017 roku zapiski prymasa Pro memoria są publikowane w naukowym opracowaniu. Jest to pierwsza edycja krytyczna całego tekstu, obejmującego lata 1948-1981 (wcześniej ukazywały się fragmenty dziennika). Seria obejmować będzie 27 tomów. Większość tomów zawiera notatki z jednego roku, wyjątkiem jest tom III, który obejmuje zapiski z okresu uwięzienia prymasa 1953-1956, czy tom I z lat 1948-1952, w którym brakuje dużej części zapisków (od lutego 1949 do października 1951 roku).
Oryginalne zapiski prymasa Stefana Wyszyńskiego są przechowywane w archiwum archidiecezji gnieźnieńskiej.
W wydaniu krytycznym zapisków prymasa ważną rolę odgrywa Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nasza uczelnia wchodzi w skład grupy sześciu podmiotów, wydających Pro memoria. Oprócz UKSW należą do niej także: Archidiecezja Gnieźnieńska, Archidiecezja Warszawska, Instytut Pamięci Narodowej, Instytut Prymasa Wyszyńskiego oraz Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Zespół Redakcyjny Pro memoria tworzą: dr hab. Paweł Skibiński (przewodniczący), dr Ewa K. Czaczkowska, ks. dr Andrzej Gałka, Anna Rastawicka.
25 września, piątek
Warszawa
(…) Wkrótce byliśmy na Miodowej. Wydałem dyspozycje p. Antoniemu[1] na jutro. W sieni domu nikogo nie zastałem. Poszedłem na górę i zaraz udałem się na spoczynek.
Bodaj w pół godziny [później] usłyszałem kroki skierowane do mego mieszkania. Przyszedł ks. Goździewicz[2]. Melduje, że jacyś panowie przyszli z listem od min. Bidy[3] do bp. Baraniaka[4] i proszą o otwarcie bramy. Wyraziłem zdziwienie: „O tej porze? Zresztą – dodałem – proszę im powiedzieć, że wszelkie listy od min. Bidy są przekazywane do Sekretarza Episkopatu, bp. Choromańskiego[5]. Dziwi mnie ta wizyta, bo min. Bida dobrze wie, do kogo należy kierować listy”. Tknięty [a] przeczuciem wstałem i ubrałem się.
Istotnie, w bramie stało kilka osób i mocno szturmowali klamkę. Wrócił ks. Goździewicz, który moją informację dla spóźnionej delegacji przekazał p. Cabankowi[6].
Już dobrze wiedziałem, kto nas odwiedza. Zszedłem na dół i kazałem otworzyć bramę. Właśnie w tej chwili wszedł bp Baraniak, prowadzony z ogrodu przez grupę ludzi, którzy tłumnie weszli do Sali Papieży. „Ci panowie – mówi biskup – chcieli [b] strzelać”. „Szkoda – odpowiedziałem – wiedzielibyśmy, że to napad, a tak to nie wiemy, co sądzić o tym nocnym najściu”. Jeden z panów wyjaśnia, że przychodzą w sprawie urzędowej i że dziwią się, iż nikt bramy nie otwiera. Odpowiadam: „Godziny urzędowe u nas są za dnia i wtedy i bramy, i drzwi są otwarte. Teraz nikt u nas nie urzęduje”. „Ale państwo ma prawo – odpowiada ów pan – zwrócić się do obywateli, kiedy chce”. Wyjaśniam, że i państwo ma obowiązek być przyzwoite wobec obywateli, zwłaszcza wobec takich, o których wiadomo, że są zawsze dostępni [c].
Wyszedłem na dziedziniec, by odszukać p. Cabanka, gdyż nikogo z księży przy mnie nie było. Ale nasz „Baca” rzucił się na jednego z panów[7], który szedł za mną, i skaleczył go. Wobec tego wróciłem ddo przedsionka, by zaopatrzyć rannegod. Siostra Maksencja[8] przyniosła jodynę [e]. Zapewniłem rannego, że pies jest zdrowy. Sprowadzono bp. Baraniaka; weszli trzej panowie z bramy frontowej i wszyscy udaliśmy się do Sali Papieży. Jeden z przybyłych wystąpił oficjalnie z wymówką, że władzy państwowej nie otwiera się drzwi. Wyjaśniłem, że dotąd jeszcze nie wiem, czy mam przed sobą przedstawicieli władzy, czy napad. Żyjemy tu na pustkowiu, wśród ruin i gruzów, i dlatego w nocy nikogo nie wpuszczamy. Tym bardziej, że ci panowie „w bramie” zaczęli od kłamstwa.
Wreszcie wszystko się wyjaśniło. Jeden z panów zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy – podał papier, zawierający decyzję rządu cz dnia wczorajszego; mocą tej decyzjic mam natychmiast być usunięty z miasta. dNie wolno mi będzie sprawować żadnych czynności związanych z zajmowanymi dotąd stanowiskamid. Prosił, bym to przyjął do wiadomości i podpisał. Oświadczyłem, że do wiadomości tego przyjąć nie mogę, gdyż ew decyzji nie widzę podstaw prawnych; nie mogę też poddać się decyzji z uwagi nae sposób załatwiania sprawy. Przedstawiciele rządu tyle razy prowadzili ze mną rozmowy, i p. [Franciszek] Mazur[9], i p[an] prezyd[ent] Bierut[10]. Jeśli są niezadowoleni z mojego postępowania, znali drogę, na jakiej mogli mi to powiedzieć. Decyzja rządu jest wysoce szkodliwa dla opinii o Polsce, gdyż ściągnie na nią ataki propagandy zagranicznej. Decyzji tej nie mogę się poddać i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. Urzędnik[11] prosił, by podpisać list, że go czytałem. [f] Na karcie dolnej listu napisałem wręczonym mi piórem: „Czytałem” i umieściłem swoje inicjały.
Udałem się na górę, ze mną kilku panów. Dom był pełen ludzi i na dole, i przed kaplicą. W prywatnym mieszkaniu polecono mi zabrać to, co mi jest potrzebne. Oświadczyłem, że nic zabierać nie mam zamiaru. Jeden z urzędników zaczął tłumaczyć, że życie ma swoje wymagania. Odpowiadam, że tym wymaganiom każdy obywatel czyni zadość w swoim domu. Na apróby perswazji ponawiama protest raz jeszcze przeciwko nocnemu najściu na mój dom. Urzędnik nalega, bym przystąpił do zbierania [b] swoich rzeczy. Przychodzi s. Maksencja, która przyłącza się do tych nalegań. Odpowiadam: Siostro, nic nie zabieram. [c] Siostra składała ślub ubóstwa i wie, co on znaczy. Panowie zaczynają się denerwować. Jeden z nich zabrał walizy i udał się do sypialni.
Przyprowadzono bp. Baraniaka. Pytają mnie: kto dtu jest gospodarzemd? Odpowiadam: „Nie wiem, kogo zabieracie. Gospodarzem epodczas mej nieobecności jeste bp Baraniak”. Składam księdzu biskupowi oświadczenie, że to, czego jest świadkiem, uważam za gwałt. Proszę, by nikt nie podejmował mojej obrony. W razie procesu, nie chcę adwokatów. Bronić się będę sam. Bp Baraniak odchodzi. Pozostaję dłuższy czas w pracowni; porządkuję książki. Wreszcie jeden z panów fproponuje, byśmy przeszli dof gabinetu przyjęć. Przechodzimy na drugą stronę domu. Tutaj zdołałem pozbierać nieco papiery i złożyć do szafy. gZauważyłem kilka nowych papierów, gotowych do podpisania; zaopatrzyłem je w podpisy i złożyłem na zwykłym miejscug. Od tej chwili nie widziałem już nikogo z domowników. Nie hwidziałemh ani ks. Goździewicza, ani ks. Padacza [i]. Przyniesiono mi palto i kapelusz. Wziąłem brewiarz i różaniec. Proponują mi przejście do prywatnego mieszkania. Wracam do pracowni. Pytają mnie, czy wszystko zabrałem. Raz jeszcze protestuję przeciwko gwałtowi, niczego nie zabieram, mam brewiarz i różaniec. Wychodzimy na korytarz. Chcę wstąpić do kaplicy. Przedstawiciel władzy stawia warunek: „O ile ksiądz prymas nie będzie stawiał oporu, bo i po cóż mamy się szarpać”. – Nie przyjmuję tego warunku. Wstąpiłem na chwilę do kaplicy, by spojrzeć na tabernakulum i na moją Matkę Bożą – w witrażu. Zeszliśmy na dół. Z progu raz jeszcze spojrzałem na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, wiszący nad wejściem do sali papieskiej, raz jeszcze złożyłem protest i wyszedłem do samochodu. Wsiadło trzech panów. Nie wiem dokładnie, która mogła być godzina, gdy opuszczaliśmy bramę ul. Miodowej. W każdym razie – na pewno po godz. 2400.
Samochód skierowano w ul. Długą; otoczyło nas sześć innych. Cała ekipa ruszyła koło pałacu Mostowskich na linię W-Z, przez most Śląsko-Dąbrowski i Zygmuntowską ku Jabłonnie. Droga prowadziła na Nowy Dwór, Dobrzyń n[ad] Drwęcą, do Grudziądza. aPo drodze nie mogłem odczytać żadnego drogowskazua. Widniało, gdy zatrzymaliśmy się na północnym przedmieściu Grudziądza. Po krótkim postoju zawróciliśmy bw kierunku Jabłonowab. Ludzie dążyli do pracy. Przyjechaliśmy z powrotem do Rywałdu[12]. Było to miejsce przeznaczenia mojego. (…)
Źródło:
S. Wyszyński, Pro memoria Tom III: 1953-1956, redaktorzy naukowi Iwona Czarcińska, ks. Andrzej Gałka, Warszawa 2017, s. 3-7.
Przypisy
[1] Antoni Jędrzejczak – kierowca prymasa, zwerbowany przez UB jako TW „Kowalski”.
[2] Hieronim Goździewicz (1911–1984), ksiądz, pracownik SPP. Święcenia 1934. 1941 doktorat z prawa kanonicznego w Rzymie. 1941–1946 przebywał w Chile, w 1947 na prośbę kard. Hlonda wrócił do kraju. 1961–1984 kierownik SPP. Dwukrotnie zwerbowany przez UB jako TW „Heniek”.
[3] Antoni Bida (1897–1980), 1950–1954 dyrektor Urzędu ds. Wyznań, przed wojną członek KPP, po wojnie PPR i PZPR, od 1949 dyrektor Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.
[4] Antoni Baraniak SDB (1904–1977), biskup pomocniczy gnieźnieński 1951–1957, kierownik SPP 1948–1953, 1953–1956. 1953 aresztowany przez władze komunistyczne, bezpośrednio po uwięzieniu prymasa Wyszyńskiego. Poddany brutalnemu śledztwu w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. 1955 zwolniony i izolowany w Marszałkach k. Ostrzeszowa. Święcenia kapłańskie 1930, biskupie 1951. 1933–1948 sekretarz prymasa Hlonda, a następnie 1948–1953 prymasa Wyszyńskiego. 1957–1977 arcybiskup metropolita poznański. Bliski współpracownik prymasa Wyszyńskiego.
[5] Zygmunt Choromański (1892–1968), biskup pomocniczy warszawski 1946–1968 i sekretarz generalny KEP, dr prawa kanonicznego. Święcenia 1916. W okresie międzywojennym kanclerz kurii, 1939–1968 proboszcz parafii św. Aleksandra w Warszawie. 1948–1949 wikariusz generalny i kapitulny archidiecezji warszawskiej, od 1949 członek Komisji Mieszanej Przedstawicieli Rządu i Episkopatu Polski, a od 1956 Komisji Wspólnej. Jeden z głównych twórców polityki Episkopatu wobec rządu PRL i bliski współpracownik prymasa.
a W rękopisie skreślone: złym.
[6] Jan Cabanek (1896–1965), dozorca w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
b W rękopisie skreślone: do mnie.
c W rękopisie skreślone: Rozmawiałem tyle razy z p[anem] prezydentem i z p. Mazurem i ci panowie dobrze wiedzą, jak łatwo jest ze mną się skontaktować.
[7] Nieznany dotychczas z imienia i nazwiska funkcjonariusz Departamentu XI MBP.
d W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: poszedłem na górę po jodynę.
[8] Maksencja Helena Jechalik CSSE (1903–1983), elżbietanka, z zawodu pielęgniarka. Świadek aresztowania prymasa Wyszyńskiego. 1946–1948 posługiwała kard. A. Hlondowi, od 1949 prymasowi Wyszyńskiemu. 1950–1963 przełożona wspólnoty elżbietanek pracujących w rezydencji prymasa. Śluby wieczyste 1933, 1958–1970 radna prowincji warszawskiej.
e W rękopisie skreślone: którą opatrzyła nogę rannego. Wrócił.
c–c W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: podają do wiadomości.
d–d W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: Przyczyną tej decyzji są moje kazania, siejące niepokój i podburzające opinię publiczną.
e–e W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: nie zgadzam się zarówno na motywy, jak i na.
[9] Franciszek Mazur (1895–1975), działacz komunistyczny, 1952–1956 wicemarszałek Sejmu I kadencji, 1952–1957 zastępca przewodniczącego Rady Państwa, 1950–1956 członek Biura Politycznego KC PZPR odpowiedzialny za sprawy związane z Kościołem. Członek Komisji Mieszanej od 1949. W okresie międzywojennym członek WKP(b), następnie KPP. 1957–1965 ambasador w Czechosłowacji.
[10] Bolesław Bierut (1892–1956), działacz komunistyczny. 1948–1954 przewodniczący KC i Sekretariatu KC PZPR, 1952–1954 prezes Rady Ministrów. 1954–1956 I sekretarz KC PZPR, zmarł nagle w Moskwie. Od 1912 w PPS-Lewicy, od 1918 w KPP. 1939–1943 przebywał w ZSRR, agent NKWD. 1944–1947 prezydent KRN, 1947–1952 prezydent RP.
[11] Prawdopodobnie dyrektor Departamentu XI MBP płk Karol Więckowski, asystował naczelnik Wydziału I Departamentu XI MBP płk Zbigniew Paszkowski.
f W rękopisie skreślone: Odpowiadam: list jest zaadresowany do mnie, jest więc moją własnością. A [nieczytelne] urzędnik oświadczył, że nie może mi zostawić listu. W takim razie należy mi się przynajmniej odpis.
a–a W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: czynione mi uwagi.
b W rękopisie skreślone: pakowania.
c W rękopisie znak dopisku, ale nie można go odnaleźć. W Zapiskach więziennych w tym miejscu: Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę.
d-d W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: zostaje w domu.
e-e W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: jest tu.
f–f W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: pyta, gdzie jest.
g–g W rękopisie zdanie dopisane.
h–h W rękopisie nadpisane nad skreśleniem: pokazał się.
i W rękopisie skreślone: którego nie widziałem cały czas najścia.
a–a W rękopisie zdanie dopisane z boku tekstu zasadniczego.
b–b W rękopisie dopisane nad skreśleniem: z powrotem.
[12] Rywałd Królewski – wieś niedaleko Grudziądza z klasztorem Braci Mniejszych Kapucynów wybudowanym przy sanktuarium Matki Bożej Rywałdzkiej w 1747. W wyniku kasaty zakonnicy opuścili Rywałd, powrócili w 1947, objęli klasztor zdewastowany, bez światła elektrycznego, bieżącej wody i wewnętrznego uposażenia.